Każdy z nas ma genetycznie wbudowany punk regulacyjny tkanki tłuszczowej, na który wpływamy. Szybciej masz efekt jojo po odchudzaniu, lub nie chudniesz w końcu wcale pomimo interwencji dietetycznych i treningowych.  Mało tego – rujnujesz zdrowie. Dzieje się to w okresie czasu o którym nikt nie myśli i nie bierze pod uwagę dopóki jest SHOW .

DZIEŃ DOBRY SENT POINT , czyli KALORYFER NIE KONIECZNIE ZDROWY.

Nie dość, że odchudzanie samo w sobie nie jest elementem łatwym, pojawia się jeszcze kolejny problem do przebrnięcia. Nie każdy bowiem wie, że po zrzuceniu wagi, czeka go jeszcze bitwa o nowy zapis w mózgu. Set point – bo o nim mowa – to zakodowana w mózgu masa ciała, którą organizm utrzymywał przez dłuższy czas i przez to uznał za właściwą. Dlatego, aby po odchudzaniu utrzymać nową wagę, należy utworzyć ten zapis na nowo.

Prostym językiem mówiąc SET POIN to poziom tkanki tłuszczowej przy którym nasz organizm prawidłowo funkcjonuje i dobrze się czujemy i jest optymalny . Dla kogoś może to być 16 %, dla innych 25% a otyłość ma swoje 50% i więcej. Jeszcze 6 lat temu literatura mówiła o około  14 % niskiego bezpiecznego dla organizmu dla kobiet bf, u mężczyzn 10%. Dziś już mówi się o 18% – 25% nawet do 30% u kobiet,  12%14 % u mężczyzn.

Poprzez restrykcje kaloryczne ( diety ) i ciężkie treningi często spełniamy się w roli sportowców, lub amatorów sylwetkowców. Na przykład niski poziom tkanki tłuszczowej u zawodniczek fitness, czy maratończyków okrzykiwany jest ogromną ciężka pracą i wielkim sukcesem. Oczywiście tak, gdyż poziom pracy jeśli chodzi o psychikę i organizm jest ogromnie duży.  Chwali się i oklaskuje  tak naprawdę zmieniony u tych osób SENT POINT ( nowy zapis w mózgu), który w późniejszych latach może budzić niepokój u co niektórych, tym bardziej, gdy waga ciała była wyższa zaczynając przygodę z redukcjami tłuszczu. Stres, rozwalone hormony, czy problemy z nadmiarem tkanki tłuszczowej i trudnością w jej spalaniu . To znaczy, że pomimo determinacji w osiąganiu celu, organizm takiej osoby zaczyna się bronić. Stres związany z restrykcją kaloryczną, bardzo dużym wysiłkiem fizycznym, czy samymi myślami o celu i sukcesie powoduje zawrót  w hormonach i zmiany w pojedynczym genie LEP. To samo dotyczy osób rekreacyjnie uprawiających sport, odchudzających się.

Zmieniamy swój indywidualny punk regulacji tkanki tłuszczowej bezpiecznej optymalnej. Jeśli przed redukcją w raz z pierwszą życiu dietą była ona np 18 % dla kobiety, to po uzyskaniu kaloryfera, czyli mocno odtłuszczonej sylwetki i załóżmy 10% tkanki tłuszczowej zmieni się nasz set point właśnie. Czyli powrót do wagi tzw jojo  może oznaczać już 25% i zmiany w leptynie i grelinie, która zaburza uczucie sytości i głodu. Utrzymywanie na siłę bardzo niskiego procentu tłuszczu poprzez wieczne deficyty kaloryczne nie jest możliwe , gdyż siądzie nam prędzej czy później psychika.

Zmiany w set piont zależne są od modelu odżywiania, restrykcji kalorycznych , jakości diety, czasu jej trwania i stresu. Jeśli masz za sobą epizody zbijania wagi z dobrym skutkiem poprzez różne warianty np częste ciężkie treningi, stres dnia codziennego, obniżone kalorie grubo poniżej swojego zapotrzebowania i udawało Ci się –  możesz dojść w życiu albo już doszłaś/eś do „ściany ”  Twój set point powie Ci – dziś jesteśmy kochanie na 35 % bf ! I nie dam się już obniżyć . DOŚĆ !

Przychodzi moment gdzie chcesz ważyć jak w przeszłości, a teraz z ledwością schudniesz 1 kg.  Kiedyś  przy dobrych wiatrach chudłeś/ aś  jak szalony, był kaloryfer, bo na to pracowałeś ostrą , lub zdrową restrykcją , ale długą, lub za  często. Pojawiał się efekt jojo, nawet nie zbyt duży np 3 kg, ale w szybkim czasie. Wystarczy, aby w obronie zachwiały się i poobniżały hormony. Niestety nie wszystkie wracają do normy. Stąd może masz niedoczynność tarczycy, kory nadnerczy, insulinooporność, czy hashimoto . Gorzej kiedy wejdzie zespół cushinga, czy addisona. Możesz nawet nie wiedzieć.

Jak ratować swój set pion jeśli już zmieniłeś/aś zapis w mózgu , aby zdrowo było ? Można. Tylko pamiętaj, że jeśli fiksujesz się na ostre cięcie w postaci mocno widocznego kaloryfera, czy niskiej wagi, nie uda Ci się to juz tak łatwo.

To jest między innymi powód, dlaczego nie odchudzam Pań poniżej ich zdrowych wartości, ani nie prowadziłam a ni siebie ani innych osób, poniżej ich optymalnej bezpiecznej tkanki tłuszczowej. Uczulam, też na powstające efekty jojo związane z częstymi redukcjami i wprowadzam element psychodietetyki w redukcję.

Reasumując :

Im mocniej i częściej się redukujesz „tniesz” tym bardziej organizm się broni i dąży do powrotu równowagi. Im szybciej to zrobi i więcej, niż była waga wyjściowa, tym trudniej będzie Ci ponownie ciąć tłuszcz, aż w końcu 1 kg na minusie będzie nie lada wyczynem, a hormonalnie będzie klapa, już na zawsze.